
- przez Agnieszka KzMP

Płyn micelarny La Roche Posay – nie zachwyca skutecznością, więc do wstępnego demakijażu lub jego całkowitego usunięcia raczej się nie nadaje. Jest bardzo łagodny, najlepiej spisuje się w końcowym etapie oczyszczania skóry. Plusem jest fakt, że jest bezzapachowy, alergiczne skóry polubią się nim, a to dzięki zawartości wody termalnej z La Roche Posay wykazującej właściwości łagodzące i tonizujące skórę. Pomimo, że była to duża 400ml butla, to jego wydajność oceniam na niskim poziomie, a biorąc pod uwagę jego cenę, to uważam, że znajdziemy tańszy a skuteczniejszy płyn micelarny.
Żel do mycia twarzy dla skóry trądzikowej Avene Cleanance – to najmniej wysuszający skórę płyn kierowany dla cer tłustych z tendencją do trądziku, jaki miałam przyjemność poznać. Lekka żelowa formuła, delikatnie się pieni, przyjemnie świeżo pachnie, świetnie oczyszcza skórę i nie wysusza jej. Bardzo chętnie spotkam się z nim ponownie w sezonie letnim, kiedy moja cera wykazuje tendencje skóry tłustej.
Płyn micelarny Biały Jeleń – kolejny raz spotykam się z tym płynem i kolejny raz śmiało mogę napisać, że to bardzo dobry, a przede wszystkim skuteczny płyn micelarny w przystępnej cenie. Świetnie radzi sobie z makijażem, bez problemu usuwa makijaż oczu, nie mam mu nic do zarzucenia, chętnie spotkam się z nim ponownie.
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Ziaja – skuszona wieloma pozytywnymi opiniami na jego temat postanowiłam spróbować i nie była to dobra decyzja. Owszem, radzi sobie z demakijażem, ale pozostawia tak tłustą powłokę na całych okolicach oczu, której ja absolutnie w tego rodzaju płynach nie akceptuję i to się chyba już nie zmieni. Dla mnie bardzo dobrym drogeryjnym płynem dwufazowym jest MIXA, który jest droższy, ale o niebo wydajniejszy – polecam 🙂 A płyn dwufazowy Ziaja skończył tak, jak inne tego rodzaju płyny pozostawiające tłustą warstwę – zużyłam do mycia Beauty Blendera, powrotu nie planuję.

Toleriane Ultra La Roche Posay – krem dla skór wrażliwych i alergicznych, którego skład pozbawiony jest składników potencjalnie drażniących i wywołujących alergie skórne. Bardzo dobrze nawilża i łagodzi podrażnienia, uspokaja cerę po inwazyjnych zabiegach, bardzo dobry pod makijaż. Zamknięty w ultrahermetycznym opakowaniu nowej generacji, które stworzone zostało
aby zapobiegać zanieczyszczeniom, przeciw utlenianiu, przeciw
pozostałościom na aplikatorze i przeciw niepełnemu wykorzystaniu
produktu. Niestety chyba trafiłam na egzemplarz, w którym podejrzewam, że zacięła się pompka dozująca produkt, wyraźnie widać, że krem nie został zużyty do końca, ale pompka już go nie wydobywa – zdarza się. Mimo wszystko uważam, że to dobry produkt.
Vitamin Serum Skin Chemists London – kosmetyk z ekskluzywnej linii kosmetyków do zadań specjalnych stworzony zarówno dla skóry młodej, aby na długo
zachowała swój świeży wygląd, ale również dla kompleksowej odnowy skóry
dojrzałej. W formule kosmetyku cenne witaminy A, C, D i E, których właściwości wprowadzają skórę w stan wręcz natychmiastowego odmłodzenia. To jeden z niewielu kosmetyków, jakie miałam przyjemność poznać, który w
widoczny i wyczuwalny sposób nie dość, że fantastycznie odżywia i
rozświetla cerę, to napina skórę, linie zmarszczkowe są spłycone i mniej
widoczne. Do tanich nie należy, ale z przyjemnością spotkam się z nim ponownie.
Rozświetlające serum z perłą, złotą algą i kawiorem Apis Natural Cosmetics – lekkie serum do twarzy oparte na składnikach zapewniających nawilżenie i rozświetlenie skóry. Bardzo szybko wchłania się nie pozostawiając żadnej powłoki, świetne do stosowania rano, nie obciąża skóry i nie zapycha. Naturalne składniki rozświetlające nie tworzą silikonowej powłoki ze sztucznymi drobinami dającymi złudny efekt rozświetlenia, skarby morza wykorzystane w formule produktu sprawiają, że serum intensywnie i skutecznie poprawia strukturę skóry, odżywia i wydobywa z niej blask, to na czym w głównej mierze nam zależy. Chętnie poznam inne produkty marki z linii Professional.
Sensibio Eye Bioderma Kremowy żel pod oczy – sięgnęłam po ten produkt z czystej ciekawości, skuszona oczywiście świetnym działaniem płynu micelarnego z tej samej serii. Niestety krem nie sprostał moim oczekiwaniom, ponieważ nie robi nic oprócz nawilżenia. Lekka kremowo-żelowa formuła czyni ten produkt wręcz świetnym na dzień, ale ja polegam już na kremach pod oczy „cięższego kalibru”. Krem mogę polecić młodszym konsumentom, którzy dopiero co zaczynają przygodę z pielęgnacją okolic oczu.

Żel do mycia twarzy i płyn micelarny BIOLAVEN – żel bardzo polubiłam, bardzo dobrze oczyszcza, nie podrażnia, nie uczula i świetnie pachnie sokiem winogronowym. Inaczej sprawa się ma co do płynu, który bardzo intensywnie pachnie lawendą i o ile lubię lawendowe zapachy, tak tutaj jego intensywność trochę mi przeszkadza. Bardzo chętnie z żelem spotkam się ponownie, z płynem niestety nie, choć braku skuteczności nie mogę mu zarzucić.
Północne mydło detoksykujące do głębokiego oczyszczania twarzy Natura Siberica – świetny produkt do głębokiego oczyszczania skóry. Bardzo dobrze sprawdza się w codziennym myciu i oczyszczaniu skóry, ale ja najbardziej polubiłam stosowanie go jako maseczki do twarzy. Skuteczny kombajn do oczyszczania zaskórników, bardzo dobrze radzi sobie z nadmiarem sebum, skóra po jego zastosowaniu jest skutecznie oczyszczona, zmatowiona i przygotowana do kolejnych kroków pielęgnacyjnych. Polecam!
Olejek do mycia twarzy Biochemia Urody, wersja oleju z płatków róży wzbogaconym o wit. E – to już trzecia buteleczka tego olejku, ale tym razem z różą. Niestety olejek nie pachniał tak przyjemnie, jakbym tego oczekiwała, różany aromat był niemalże minimalnie wyczuwalny. Sam produkt świetnie oczyszcza skórę nie wysuszając jej przy tym. Jeśli się spotkamy ponownie to w wersji pomarańczowej, która póki co wydaje mi się najprzyjemniejszą w stosowaniu.

Żel do mycia ciała Bath & Body Works -bardzo lubię te żele, ich wysoką cenę rekompensuje wydajność. Formuła żelu jest treściwa, wystarczy niewielka ilość aby umyć całe ciało. Niewątpliwą zaletą tych produktów jest niepowtarzalny zapach, no i uzależniają – jeśli raz się spróbuje, to chce się więcej i więcej. I żelach B&BW recenzji na blogu nie było, ale o samym zapachu Sea Islad Cotton możecie poczytać TUTAJ >klik<.
Kremowa emulsja do mycia ciała Emolium – bardzo dobry produkt dla skóry wrażliwej, suchej, skłonnej do podrażnień i dla atopików, moja córeczka bardzo zadowolona 🙂 W składzie m.in. olej makadamia, masło shea, myje delikatnie wzmacniając przy tym barierę naskórkową. Ja również w sytuacji przesuszenia ciała sięgałam po niego i faktycznie koi, chroni i doskonale nawilża ciało.
Płyn do kąpieli dla dzieci Babydream – w odróżnieniu od poprzednika w miesiącach, kiedy atopia się nasila, niestety nie zdawał egzaminu podczas kąpieli dziecka, pomimo przyjaznego składu pozbawionego SLS i SLES nie nawilżał skóry, mam wrażenie, że wręcz wzmagał przesuszenie. Dlatego też wielką 500ml butlę przyszło zużyć mi i mężowi – nie ubolewamy nad tym, produkt miał dość bogatą formułe jak przystało na płyn do kąpieli, dobrze oczyszczał, przyjemnie i delikatne pachniał, ale z racji ilości póki co nie mamy ochotę na więcej.

Szampon do włosów Biovax L’Biotica Naturalne oleje – przyjazny dla włosów i skóry głowy szampon wzbogacony o naturalne oleje: argan, makadamia i kokos. Bardzo kremowa formuła, stąd również i wydajność na wysokim poziomie. Świetnie oczyszczał włosy, nie obciążał, nie powodował ich plątania się podczas mycia, w zestawie z odżywka, maską i olejkiem do włosów z tej samej serii skutecznie dbał i pielęgnował moje włosy przez długi okres czasu. Chętnie do niego wrócę 🙂
Szampon do włosów z olejem arganowym VitalDerm – mała wersja produktu, który wyruszał ze mną w podróż dalszą i bliższą. Spisywał się całkiem dobrze, oczyszczał, nie obciążał, dyscyplinował włosy. Nie widziałam produktów tej marki stacjonarnie, nie wiem w jakiej są cenie, znalazłam w kosmetycznym boxie. Krzywdy mi nie zrobił 🙂
Maska do włosów Phytojoba – to już drugie opakowanie, które z racji jego podróżnej wersji również wyruszało ze mną w drogę. Maska nie zachwyciła mnie tak mocno, abym pragnęła ją jak najszybciej odkupić w pełnej wersji. Niby wszystko OK, ale czegoś moim włosom brakowało, chyba objętości.

Deodorant / antyperspirant w kremie Garnier NEO – jestem bardzo pozytywnie zaskoczona skutecznością tego produktu, sięgałam po niego pełna obaw, bo nie spotkałam się dotychczas z antyperspirantem w kremie. A tutaj taka niespodzianka, bardzo przyjemna aplikacja, szybko zastyga na skórze, śmiało już chwilę później możemy włożyć ubranie bez obawy o plany i zabrudzenia, świeży bawełniany zapach – na pewno skuszę się na kolejne opakowanie 🙂
Dwufazowy płyn do demakijażu Reval de Loop – wersja podróżna. Do ulubionej MIXY mu daleko, ale o wiele przyjemniejszy w aplikacji od Ziaji. Na wyjazdy fajny, małe opakowanie, skuteczny i tani – dostępny w Rossmannie.
Płyn micelarny VICHY – wersja podróżna. Skuteczny, lepszy od La Roche Posay, chętnie spotkam się w wersją pełnowymiarową.
Pielęgnujący olejek do kąpieli Kneipp Kwiat Migdała – ależ on cudownie pachniał, cudo, ale wersja mini wystarczyła tylko na dwie kąpiele. Uwielbiam pachnące kąpiele w wannie, będzie mi bardzo miło jeśli zdobędę wersję pełnowymiarową.
To wszystko na dzisiaj, kolejne zużycia – mam nadzieję – za miesiąc 🙂 Jak tam Wasze denka? Znacie kosmetyki, które zużyłam? Podzielacie moje opinie?
Pozdrawiam serdecznie , Aga 🙂




