
- przez Agnieszka KzMP

NUXE to połączenie cudownej mocy natury z delikatną nutką poezji, to
historia o roślinach i pasji do nich. Podstawę wizji dotyczącej
kosmetyków NUXE stanowi niewyczerpane źródło skuteczności i kreatywności
poparte patentami – produkt nie zostaje wprowadzony na rynek dopóty,
dopóki jego bezpieczeństwo i skuteczność nie zostały udowodnione
rygorystycznymi i obiektywnymi testami, przeprowadzonymi pod ścisłą
kontrolą dermatologiczną. NUXE skupia się na tworzeniu rozkosznych
konsystencji, zmysłowych nut zapachowych oraz czarujących nazw.
Delikatnie oczyszczająca maseczka-krem z płatkami róży, o której dzisiaj
opowiem, to tylko jedna w wielu pozycji, które mnie mocno zaintrygowały
i jak się dość szybko okazało, nie bez przyczyny.

Oczyszczającą maseczkę – krem z płatkami róży Producent kieruje do pielęgnacji właściwie każdego rodzaju cery, w tym wrażliwej. Delikatnie oczyszcza, a przy regularnym stosowaniu zwęża pory i napina strukturę skóry. Jej skuteczność poparta jest doskonałym doborem aktywnych składników naturalnego pochodzenia, które stanowią aż 92,3% całego składu, nie zawiera parabenów, alergenów, olejów mineralnych i składników pochodzenia zwierzęcego. Tuż u podstawy znajdziemy kaolinę, białą glinkę, zwaną inaczej porcelanową, z właściwości której każdy rodzaj cery może czerpać wymierne korzyści. Kaolina należy do glinek kosmetycznych, które wykazują działanie bakteriobójcze i absorpcyjne, to ogromny sprzymierzeniec w oczyszczaniu porów skóry, wyciąga z nich nadmiar sebum i nagromadzonych zanieczyszczeń.
Producent uzupełnił skład maseczki o wiele cennych składników aktywnych, m.in:
- woda z róży damascena – bardzo delikatna, odświeżająca, nawilżająca i łagodząca podrażnienia woda, o delikatnym zapachu róż, stosowana w wielu kosmetykach z przeznaczeniem dla cer wrażliwych i alergicznych
- olej kokosowy – źródło wielu cennych witamin, naturalny emolient, który świetnie nie tylko nawilża skórę, ale również przynosi jej ukojenie,
- gliceryna roślinna – uzyskiwana przez zmydlenie tłuszczy roślinnych, w naturalny sposób osłania skórę, przenikając do przestrzeni międzykomórkowych, gdzie wiąże niezbędną ilość wody do zachowania prawidłowego nawilżenia skóry,
- woda rozmarynowa – bardzo dobrze oczyszcza skórę i wykazuje działanie rozjaśniające,
- olej z nasion makadamia – bogate źródło kwasu olejowego, palmitynowego, nasyconych kwasów tłuszczowych i wielu witamin, emolient,
- puder ryżowy – zmiękcza, matuje, ujednolica koloryt skóry, łagodzi stany zapalne skóry trądzikowej
- olej ze słonecznika – naturalny emolient


Maseczkę otrzymujemy w plastikowym słoiczku o pojemności 50ml, a jej cena, w zależności od źródła waha się na poziomie 45-70zł, najtaniej można ją kupić w aptekach internetowych.
Konsystencja maski to w moim odczuciu kremowa pianka, która bardzo dobrze się rozprowadza na skórze, nie ściąga jej jak typowa samo-robiona maseczka z glinki, przez czas pozostawania na skórze twarzy w pewnej mierze wnika w nią, a pozostałość delikatnie zastyga na skórze – niej jest to jednak ten rodzaj zasychania, jaki otrzymujemy przy glinkach. Maseczkę pozostawiamy na twarzy przez 10 minut, następnie zmywamy wodą – ja dodatkowo pomagam sobie gąbeczką Calypso.
Tuż po zmyciu maseczki z twarzy ukazuje się nam doskonale oczyszczona
skóra, ukojona, nawilżona, bez żadnego ściągnięcia, a przy tym co
zaskakująco pozytywne pozbawiona wszelkich zanieczyszczeń i nadmiaru nagromadzonego sebum,
już nawet po jednym użyciu zaskórniki otwarte, te wstrętne czarne kropki
są mniej widoczne! Cera jest zwyczajnie czysta, świeża, bez podrażnień i
zaczerwienień, jej koloryt ujednolicony, wygląda zdrowo i promiennie.
Mocno wierzę, że tak doskonale oczyszczona skóra jest przygotowana do
przyjęcia aktywnych składników odpowiednio dobranych kolejnych
kosmetyków, które zastosujemy na skórę, aby wydobyć z niej to, na czym nam najbardziej zależy.

Mogłabym narzekać na zapach, ponieważ spodziewałam się różanego. I rzeczywiście gdzieś ten zapach delikatnie dopieszcza mój zmysł powonienia, ale zdecydowanym i najbardziej wyczuwalnym dla mojego nosa jest zapach białej glinki. Biorąc pod uwagę, że glinka leży u podstaw składu maseczki, to jest to dla mnie w pełni zrozumiałe.
Nie przypadkowo muszę też wspomnieć o wydajności, ponieważ maseczka do najbardziej wydajnych nie należy. W przypadku skóry tłustej, taka jak moja, Producent zaleca stosowanie maseczki dwa razy w tygodniu i mam tutaj przypuszczenia twierdzić, poparte nawet doświadczeniem, że przy takiej częstotliwości na miesiąc stosowania jej nie wystarczy. Co nie zmienia faktu, że zapewne będę po nią sięgała niejednokrotnie. Bardzo mi się podoba ta maseczka, moja cera ją bardzo lubi, dobrze jej z nią i nie zamierzam jej tego dobierać.

Maska spełnia nie tylko swoje zadanie, ale również i moje oczekiwania względem niej w 100%. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak gorąco ją Wam polecić. Przypuszczam, że nawet cera z natury sucha będzie z jej właściwości mocno zadowolona.
Na zakończenie pełny skład (INCI): Aqua, Kaolin, Rosa Damascena Flower Water, Dicaprylyl Carbonate, Cocos Nucifera Oil, Glyceryl Dibehenate, Parfum, Hydrogenated Coconut Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Water, C20-22 Alkyl Phosphate, C20-22 Alcohols, Tribehenin, Cetearyl Alkohol, Glycerin, Hexyldecanol, Hexyldecyl Laurate, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Oryza Sativa Hull Powder, Benzyl Alcohol, Capryloyl Glycine, Gyceryl Behenate, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Sodium Hydroxide, Carbomer, Citric Acid, Helianthus Annuus Seed Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrykate Cross Polymer, Allantoin, Tetrasodium EDTA, Dehydroacetic Acid.
Znacie tą maseczkę, a może polecacie inne? chętnie poczytam o Waszych faworytach w tym zakresie 🙂
Pozdrawiam serdecznie , Aga 🙂




